Do Banska schodziłam po kilkudniowym treku w górach Piryn. Po obcowaniu z czystą naturą zejście do tego miasteczka było jak dostanie obuchem w łeb. Niby jest tam trochę starych, ładnych budynków. Ale jest też sporo maszkaronów. W efekcie nie czułam się tam najlepiej. Ale sama lokalizacja Banska sprawia, że jest to naprawdę spoko miejsce, jeśli nie chcecie kimać w górach, a mieć niezłą bazę wypadową w wyższe partie pasma.
Do Borowca zeszłam po trekkingu w Rile, a dokładniej po zdobyciu Musał. Ogólnie nie chciało mi się schodzić całej drogi do miasta, więc złapałam gondolę i nią zjechałam na dół. W szczególności, że zejście do Borowca w dużej mierze ciągnie się nudno przez las. Samo miasto spoko, można tam sporo połazić po górach, bo oprócz Musały jest tam wiele innych szlaków.
Chyba każdy górołaz, ktory wybiera się do Bułgarii planuje trekkingi w Rile i Pirynie. Oba pasme są godne uwagi, aczkolwiek trochę różnią się swym charakterem. Riła jest bardziej zielona, więcej w niej wody (jezior, potoków itd.). Wydaje się prostsza, ale nic bardziej mylnego. Też potrafi dać w kość. Trekking na Musałę od strony zachodniej trochę mnie zmęczył. Sam szczyt w sumie nie jest jakoś bardzo monumentalny, ale fajnie jest mieć zdobyty najwyższy wierzchołek całych Bałkanów :)
Polecam nocleg na górskim kempingu Poiana Pelegii. Dojazd tylko autem 4x4 lub na piechotę albo rowerem. Ale miejscówka jest absolutnie epicka! Niestety w sezonie bywa tam naprawdę sporo ludzi i zdarza się, że niestety ciężko o dobrą miejscówkę na postawienie namiotu. Ale poza tym - sztos. Do tego można stamtąd wybrać się na najwyższy szczyt pasma.
Góry Apuseni są całkiem przyjemne i mają dość mocno zróżnicowany teren. Jednak nie są moimi rumuńskimi faworytami jeśli chodzi o trekkingi. Szlaki są spoko, jaskinie i skały ładne, ale jeśli rozważacie, w które się wybrać, to raczej Apuseni bym nie stawiała w pierwszej 3.
Okolica jest przepiękna, a główny grzbiet wymagający, jednak naprawdę ciekawych opcji przejścia jest tylko kilka. W szczycie sezonu niestety potrafi się zrobić dość tłoczno i głośno zarówno na szlakach jak i miejscach noclegowych. Jeśli ktoś nigdy nie był to polecam z całego serca, ale tylko poza sezonem…
Rumunia jest świetnym kierunkiem dla górskich pasjonatów. Zakochacie się w tamtejszych górach od pierwszego wejrzenia. Albo raczej, od pierwszego trekkingu. Moim górskim, rumuńskim faworytem na pewno jest Retezat. Dziki, zielony, pusty, rozległy. Apuseni też są ciekawe, ale bardziej techniczne i wymagające. Do tego Rumunia ma niezłą sieć schronisk. I ludzie w górach są jacyś tacy bardziej otwarci na innych.
To było pierwsze miasto północnego Cypru jakie odwiedziłam i w porównaniu do szalenie zatłoczonego (w sezonie) południa, była to super wycieczka. Kościół przerobiony na meczet robi ogromne wrażenie, tak jak i ogromne mury. Ciekawy klimat miasta uzupełnia jego opuszczona część. Szkoda że nie da się zajrzeć do środka tych dawnych hoteli, ale i tak za sam klimat daje 5/5! Warto odwiedzić!
Muszę przyznać że ładnie tu. Tak sielsko. Największe wrażenie zrobił na mnie ogrom terenu, który składa się na ten zespół pałacowo-parkowy. Ktoś miał dużą fantazję, żeby ciekawie zagospodarować tak wielkie połacie ziemi.
Ten kościół to jak dla mnie bardziej przypomina zamek. Niesamowita konstrukcja i co ważne czuć autentyczność miejsca. Idealnie wpasowuje się w pagórkowaty i miły dla oka krajobraz. Warto też przejść się pomiędzy domami w samej miejscowości. Miejsce z duszą i ciekawą historią.
Opinie: