Moje ulubione miasto w Europie pomimo tego ,że do najpiekniejszych napewno nie należy.Można cofnąć się w czasie podziwiając szarą postkomunistyczną architekturę z domieszką współczesnego kiczu,albo korzystając z przedpotopowych środkow komunikacji miejskiej.Serbowie nie przywiązują również duzej wagi do stanu dróg czy samochodów którymi sie poruszają.Pomimo tego atmosfera miasta stworzona przez Serbòw nakazuje odwiedzac mi to miejsce przynajmniej raz do roku.Najpiękniesze w Europie Serbki,wyśmienite jedzenie,wszechobecne pekary z burkami,derby pomiędzy Zvezdą a Partizanem i niskie ceny sprawiają,że często zadarza mi sie myśleć o przeprowadze na dłuższy czas do tego miasta;)
Na blisko trzydzieści dotychczas zwiedzonych przeze mnie stolic europejskich Wiedeń w moim prywatnym rankingu plauje sie na pierwszym miejscu w kategorii najdroższych.
Pomimo tego nieżle bawiłem się na |Praterze,gdzie po zainwestowaniu 20 jurków w cztery karuzele(było warto) zakotiwczyłem w Schweizerhausie na najlepszej golonce w zyciu przepijanej dobrym lanym austriakim browarem.Polecam też wycieczkę do winnic znajdujących się na obrzeżach miasta.Też się można nieźle zabawić.Kolejny plus Wiednia to blisko zlokalizowana Bratysława ,którą też warto odwiedzić.
Trwające dwa tygodnie wakacje na Lefkadzie charakteryzowały się tym,że co drugi dzień jeździeliśmy na inną plaże.Jedna piękniejsza od drugiej.Absolutny nr jeden dla mnie to Egremni,niewiele ustępowała jej Porto Katsiki.Super było na plaży Milos itd itp.Lefkada ma to do siebie,że w porównaniu z innymi wyspami greckimi jest stosunkowo mało popularna wśród zagranicznych turystów.Nie posiada lotniska i jest w bardzo małym stopniu zabudowana hotelami.Polecam!
Wizyta na dzielnicy Grbavica(grobowiec) mieszczącej się w sąsiedztwie Aleji Snajperów wstrząsneła mną bardziej niż zwiedzanie Obozu Zagłady w Oświęcimiu.Podziurawione pociskami bloki niczym drzewa przez korniki,stadion,a za nim wzgórze z którego snajperzy ładowali do ludzi.Ciężko ogarnąc,że to wszystko działo się w latach 90tych kilkaset kilometrów od Polski....Tor bobslejowy ,a raczej jego fragmenty nie tylko przypomina o igrzyskach olimpijskich ,które kiedyś gościły w tym mieście,ale też o wojnie ponieważ po wywiercenu dziury w betonie ,gdzie umieszczano lufe karabinu służył snajperom za tarcze.
Jeśli zamierzasz wyemigrować do Anglii to kieruj się do Liverpoolu.Jedną z niewielu rzecy,którą mogę wyróżnić w Anglii jest właśnie to miasto.Z pracą może szału niema,ale kto chce to spokojne sobie coś ogarnie.Liverpool cechuje spokój,całkiem ładne centrum miasta,gdzie mżna dobrze zjeść ,a w weekend się zabawić.Jest nawet polska dyskoteka o nazwie Tequila.Wszystko od wynajmu mieszkań po melanż na mieście w rozsądnych przedziałach cenowych.Jedny wyjątek to bilety na mecze Liverpoolu.Nie dość ,że w chorych cenach to dodatkowo masa fałszywych,więc radzę uważać.Jeśli ktoś nie lubi wydawać pieniedzy to proponuję całodzienną rundkę po wielu muzeach do których,za wyjątkiem muzeum Beatlesów,wstęp jest darmowy.
W Buenos Aires spotkałem jak dotychczas najpiękniejsze kobiety na świecie,jadłem najlepsze mięso na świecie i spotkałem się najlepszą atmosfera na stadionach również na świecie.Jeśli jestes fanem tego co dzieje się na trybunach podczas rozgrywania spotkań pilkarskich to gwarantuję Ci,że żaden inny kraj nie jet w stanie nawet zbliżyć się do poziomu ,który reprezentują Argentyńczycy.Żadne filmiki z ich wyczynami na YT nie oddają nawet połowy procent tego czym uraczą Cie na żywo.W argentyńskiej ekstraklasie gra 14 klubów z aglomeracji BA,więc El Clasico mają tam co tydzień a nie czekają na kolejne przez pół roku.
Jeśli chodzi o architekturę to wydaję mi się,że piekniejszego miasta niż Praga nie widziałem w życiu.Bardzo dobre lokalne jedzenie,ale radzę porzucic przewodnik michelin i skoncentrować się na wyszukiwaniu samemu lokalnych perełek restauracyjnych.Ja odnalzłem taką ,,U Golema''.I koniecznie trzeba jechać na dzielnice Źiźkov.Co bardzo ważne to,że piwo i jedzenie w ścisłym centrum czyli na Pradze 1 jest o 30-40% droższe niż na Pradze 3,4,czy 5,a jest to raptem kilka przecznic dalej.
Idealne miasto do spędzenia słonecznego weekendu.
Jeśli chodzi o stare miasto to jest tam jedna długa i szeroka ulica zamknięta dla ruchu drogowego na ,której koncentruje się życie towarzyskie w klubach ,barach i ogórdkach restauracyjnych.Reszta miasta może nie zachwyca,ale dla tych,którzy lubią poczuć klimat lat 80 90tych super sprawa.Ja napewno tam jeszcze kiedyś się przelecę.
Zagrzeb to jedna ze stolic w europie ,która jak dotychczas rozczarowała mnie najbardziej.Spędziłem tam trzy majowe dni,a klimat niczym w listopadzie i bynajmniej nie chodziło o warunki atmosferyczne.Na mieście było pusto i szaro pomimo tego,że jednego dnia miejscowe Dinamo rozgrywało mecz na szczycie z najwiekszym przeciwnikiem,czyli Hajdukiem Split,które to spotkanie miało zapenić gospodarzom mistrzostwo kraju.Pomimo korzystnego rezultatu przez wiekszą część spotkania walczono z policją na trybunach,a po meczu na ulicach.Żadnego święta nie było.Zagrzeb chyba ma depresję widząc jak dobrze radzi sobie Dalmacja.
Miasto pogrążone w budowlanym chaosie,ale mi się bardzo podobalo m.in dzięki samym Macedończykom,ktorzy wydaja mi się najserdeczniejszym narodem na Balkanach.Polecam restauracje Pelister na Placu Aleksandra Macedońskiego.Taki odpowiednik krakowskiego Wierzynka,ale dzięki cenom można przez chwilę poczuć potęgę zarobionego w Polsce złotego:)
W Bratysławie z której mialem tani lot do Skopje spędziłem dwa dni.Na plus zaskoczylo mnie samo miasto ,bardzo ładne i klimatycze.Na minus ceny w euro,bo pamiętam ten kraj przed zrobieniem tego kroku;).Polecam Hostiniec u Deda gdzie bardzo dobrze gotują i leją jeszcze lepsze piwo.Słowacja może nie jest klawa,ale napewno warta zobaczenia.
Spędzilem w Neum dwa tygodnie i z czystym sumieniem mogę polecić to miejsce.Po pierwsze jako świetną bazę wypadową.Tu starałem się wypisać wszystkie miejsca które udalo nam się przez ten cały czas zwiedzić,ale niestety system zakwalifikował to jako kopiowanie,więc napiszę skrótami.Zwiedziliśmy M-ar,D-vnik,S-it,Wodospady K. i S-vo.Do tego ostatniego miasta prowadzi przepiękna trasa przez Hercegovine przy której przykładowo takie Czarnogórskie mogą się schować:).Drugi plus to ceny niższe za wszystko łącznie z paliwem o kilkadziesiąt procent niż w otaczającej Neum Chorwacji.Mimusem sporym są betonowe plaże,ale tu z pomocą przychodzi leżąca za prowizoryczną granicą Chorwacja.
Taka rada ode mnie odnośnie zwiedzania Dubrovnika.Nigdy,ale to przenigdy niech nikomu nie przyjdzie do głowy w miesiącu wakacyjnym wybrać się do tego miasta w środku dnia.Dzikie tłumy,egipskie temperatury ,chore ceny wszystko to sprawiło że nie więcej niż po godzinie chciałem znaleźć się jak najdalej od tego miejsca.
Jako kibic piłkarski wybrałem się do Rosario na mecz Newells Oldboys.Klub ten zwykle kojarzony jest z Messim,którym wlaśnie w nim stawiał swoje pierwsze kroki,ale dla mnie to nie było wogóle ważne ponieważ pojehalem tam sprawdzić jaki poziom reprezntują fani tego klubu uważani za jednych z najpoteżniejszych w calej Ameryce Pd.Stadion liczył wg mnie jakieś 40 tyś. pojemności,ale na tym meczu był gruby kilkutysięczny nadkomplet.Widzialem,że ludzie wchodzili na różne sposoby bardzo często nie posiadając ważnego biletu.Na stadionie piekło zarówno przez temperature powietrza i atmosferę na trybunach:).Polecam kielbaski chorizo przed meczem sprzedawanych przez cale rodziny na grillach pod stadionem;)
Pojechaliśmy tam w marcu,czyli po wakacjach.Zakotwiczyliśmy w jakimś domku hostelu,który ostał się samotnie pomiędzy lasem apartamentowców wokół.Jako ,że było po sezonie blokowiska robiły po zachodzie słonca straszne wrażenie kiedy świeciło się w nich po kilka świateł w oknach na cały blok.Ceny też nas zaskoczyly ponieważ w znacznym stopniu rożniły się od tych w Buenos.Warto jednak było odwiedzić to miejsce m.in dla cyknięcia fotki z palcami na plaży:)
Najbardziej przereklamowane miasto (kraj również) na Bałkanach wg mnie.Jedyne co mogę polecić to malutką plażę Drobnij Piesak(drobny piasek) do ktorej dojeżdzaliśmy jednak taksówką.Główna plaża to tragedia.
W Atenach byłem dwukrotnie.Raz z początkiem września ,czyli jeszcze w czasie trwania sezonu i kilka lat później z końcem października.I właśnie ta druga wizyta zrobiła na mnie duże wrażenie.Słonecznie,ale nie upalnie,turystów o połowę mniej niż w sezonie dzięki czemu ceny w restauracjach za bardzo dobre greckie jedzenie przystępne dla Polaków.Napewno warto udać się na Akropol,reszta zabytków oparta głównie na kupach kamieni.Samo miasto do najpiękniejszych i najczystszych nie należy ,ale posiada swój niepowtarzalny klimat.
Bergamo to świetna baza przesiadkowa tanich połączeń lotniczych.Dostać się tam można bardzo tanio z kilku polskich lotnisk .Jeśli nie uda się znaleźć kolejnego połaczenia w ten sam dzień to naprawdę warto spędzić noc w przepieknym kameralnym Bergamo.
Wizyta w Rzymie spowodowana była odbywajacymi się w tym mieście derbami pomiedzy Romą ,a Lazio.Nie zawiodlem oglądając starcia rzymskich gladiatorów na trybunach Stadio Olimpico.Po meczu uwagę zwracały płonące skutery.Jeśli chodzi o miasto to w pamięci utkiwiła mi świetnie działająca komunikacja miejska pomimo tego,że wyglądała na bardzo wysłużoną i zniszczoną.Przez cały pobyt za namową Włochów jedliśmy pizze robioną przez...Egipcjan,że niby lepsza niż taka od Włocha:)
Przez Timisoarę mieliśmy tylko przejechać,ale pogoda byla piękna więc postanowiliśmy zwiedzić rynek.Spoczeliśmy w jednym z ogródków gdzie serwowano pyszne piwo o takiej samej nazwie jak miasto.Ujęła nas atmosfera tego miejsca,zero pośpiechu, pelen luz.Tak nas ujęła,że samochodem byliśmy w stanie jechać dopiero podwieczór następnego dnia:)
Fantastyczne miasto w samym sąsiedztwie naszego kraju.Dlatego regularnie zastanawiam się dlaczego jak dotąd bylem tam tylko raz.Może przez kolejki na granicy w Medyce?Najważniejsze co może nam zaoferować miasto to podróż w czasie kilkadziesiąt lat wstecz zarówno na ulicach jak również w sklepach czy restauracjach.Niskie ceny sprawią,że poczujemy się tam naprawdę konfortowo.Mieszkaliśmy u jakiejś babci w kamienicy na lwowskim rynku z widokiem na ratusz.Mieszkanie z tamtej epoki z meblościanką i dywanem na ścianie,ale czegoś podobnego w PL już się nie znajdzie.I te Ukrainki....;)
Do momentu kiedy nie pojawilem sie w Bukareszcie ten kojarzył mi się z ulicami pokrytymi psami zamiast asfaltem.Takie opinie zwykle słyszalem od znajomych przejeżdzających przez to miasto w drodze na jakieś nadmorskie wakacje.Ja postanowilem spedzi tam dwa dni i nie zawiodlem się.Szeroko rozwiniete pod kazdym względem miasto bardzo mi się spodobalo pomimo drastycznych zmian w architekturze jakie swego czasu zafundowal stolicy Caucescu.Eksploracji nie sprzyjal fakt ,że akurat w tym czasie głównie lało,ale i tak byłem zadowolony z tego co tam zobaczylem.Jedyne in minus co mnie zaskoczylo to ceny ,wyższe niż w Polsce.
Do Wenecji na siłę wyciągnęli mnie znajomi podczas wakacji ,które spędzaliśmy w odległym od tego miasta jakieś 70 km Bibione.Pomimo inwazji turystów Wenecja zrobiła na mnie kolosalne wrażenie na tyle,że aż zainwestowałem 20 jurków,by wspólnie ze znajomi przepłynąć się gondolą .Ceny w restauracjach z kosmosu,więc kupiliśmy pizzę z okienka zapakowaną do pudełka ,a w markecie browary i udaliśmy się nad jeden z kanałów.W takich okolicznościach natury smakowało wszystko wyśmienicie.
Amsterdam jest piękny i klimatyczny niestety tak różowo nie jest z cenami noclegów w tym mieście.Spędziłem tam dwie noce,ale zrujnowało to trochę mój budżet,dlatego za namową znajomych następny wypad do Amsterdamu zaplanowałem z noclegami w Hadze,która ponoć niewiele mniej mu ustępuje.Amatorom cofee shopów,czyli takim jak ja polecam z nich rozważne korzystanie.Ja zabrałem się do sprzedanego mi produktu jak do papierosa i sparaliżowało mnie na dobrych kilka godzin. Bałem się ,że z tego powodu nie oglądnę meczu wieczorem na który przyjechałem,ale na szczęście mi przeszło:)
Super miejscówka dla dziadków z wnuczętami.Ja tam pojechałem kilkanaście lat temu i były to moje pierwsze wakacje za granicą.Trochę się nie wstrzeliłem,bo dziewczyn w moim wieku było jak na lekarstwo.Dzisiaj pewnie prościej było by mi pójść na piwo z plus czterdziestką,więc niewykluczone,że jeszcze tam kiedyś wrócę.Sam kompleks basenowy oceniam bardzo pozytywnie.
Tak jak oczarowały mnie Saloniki tak rozczarowały Chalkidiki. Jeśli chodzi o infrastrukturę turystyczną to czas w tamtym regionie zatrzymał się przynajmniej 20 lat temu.Zaniedbane obiekty,podobnie rzecz ma się z plażami.Największą dla mnie atrakcją było drzemanie na plaży.Tam nawet picie piwa stawało się nudne.
Plaża Myrtos w moim rankingu konkuruje o najpiękniejszą na świecie z plażami na sąsiedniej Lefkadzie. Polecam pojechać tam na wakacje we wrześniu.Wspaniały region wolny od masowej turystyki.
Przez Budapeszt przejeżdżałem wielokrotnie,a kilkukrotnie zabawiałem w nim dłużej niż jeden dzień.Jadąc samochodem zgubiłem się w nim przynajmniej cztery razy.Nawigacje dosyć często nie nadążają za wykonywanymi robotami drogowymi w centrum miasta i trzeba na to zwracać uwagę.A centrum mają olbrzymie,nie do ogarnięcia dla Polaka:).Takie same nazwy ulic powtarzają się na wielu dystryktach,więc godzinami można sobie jeździć tam i z powrotem. Trzeba zwracać uwagę w pierwszej kolejności na numer dystryktu do którego się zmierza,a później na nazwę ulicy.Węgierskie łaźnie to perełka na skalę światową.
Ceny przelotów z Polski wizzairem zachęcają do spędzenia dwóch dni i jednej nocy w Paryżu.My z lotniska od razu udaliśmy się do Luwru by liznąć trochę kultury.Po kilku godzinach na cześć rodziny Grisvoldów przenieśliśmy się do Disneylandu by zażyć trochę rozrywki.Następnie ruszyliśmy w kierunku centrum Paryża ,żeby zobaczyć wieże,pola Elizejskie itd.Wieczór oczywiście spędziliśmy w okolicach najsłynniejszego placu w tym mieście spożywając słynne francuskie wino.Noc na mieście była krótka,ale nad ranem dopadł nas kryzys i zamiast zwiedzić Centrum Pompidou tak jak planowaliśmy wcześniej udaliśmy się koczować na lotnisko w oczekiwaniu na samolot powrotny do kraju.
Macedonia to najbiedniejsze państwo z byłych republik Jugosłowii i jako jedyne bez dostępu do morza,ale za to mająca Jezioro Ochrydzkie .I jak dla to jezioro jest lepsze od morza,bo z racji swojego ogromu nie dość,że wygląda jak morze to dodatkowo nie jest słone,jest spokojne i bardzo czyste.Ceny bajka.Ze Skopje,gdzie można bardzo tanio dolecieć z Polski chcieliśmy pojechać autobusem.Koszt 7,5 euro,ale przy kasie podbił do nas taksówkarz,że przewiezie nas tam za ...10 euro,bo i tak jedzie tam po żonę.Na miejscu zaytał,kiedy wracamy,bo jak coś to po nas przyjedzie za taką samą cenę:).Miejscowi wszędzie i przy każdej okazji częstują Rakiją.Poszliśmy zwiedzić kościół Sveti Jovan a tam na dziedzieńcu stoły pełne jedzenia i alkoholu.Okazało się,że w lipcu kiedy tam byliśmy przez tydzień lub dwa świętuje sie na część Patrona własnie w taki sposób.Oczywiście na koniec dnia po zakończeniu wszystkich obrządków kościelnych.Napewno kiedyś jeszcze wrócę do Macedonii.
Opinie: