Początkowo nie byłam do Ulcinja przekonana. Ale z czasem jednak dałam się oczarować temu nieco zwariowanemu miastu. Plaże były naprawdę przyjemne, aczkolwiek odradzam plażę miejską przylegającą do starówki. Spory rozgardiasz, zawsze dużo ludzi. Mega klimat jest na Żeńskiej Plaży (która w dużej mierze przeznaczona jest dla pań, znana jest ze swych właściwości leczniczych - zarówno piasek, jak i minerały w wodzie mają wspierać leczenie chorób kobiecych).
Rejs na wysepkę był super doświadczeniem. Kościółek jest maleńki i wypełniony marinistycznymi akcjetnami. Na relatywnie tani obiad w Peraście polecam wpaść do restauracji Skolji. Pyszne ryby!
Velika Plaża jest naprawdę przyjemna. Dzięki temu, że naprawdę jest długa, można tam znaleźć mniej zatłoczony kawałek i to nawet w absolutnym szczycie letniego sezonu. Jest tam sporo fragmentów, gdzie działają jakieś kluby itd. Ale można je ominąć i cieszyć się większym spokojem. Do tego jest piasek, łagodne wejście do morza i las wzdłuż, gdzie można odpocząć od słonka.
Trochę się naczytałam przed wyjazdem, że w sumie mnie zaciekawiło to miasto. Jednak po 2 dniowej bardzo intensywnej wizycie w Pradze, tutaj po prostu nie bardzo było co ze sobą zrobić. Nie mówię, że jest jakoś brzydko czy coś. Ale ciekawych atrakcji to tu trochę brak.
Miasteczko jest po prostu urocze. Do tego pięknie położone, z wijącą się Wełtawą i jeszcze zamkiem na skale. Po prostu bajka! Zdecydowanie polecam też wycieczkę po ogrodach zamkowych no i koniecznie wieża zamkowa. Niezapomniane widoki.
Szwajcaria to absolutnie piękny kraj. Najbardziej zachwyciły mnie piękne alpejskie panoramy. Ogromne wrażenie robi tutejszy transport publiczny, a konkretnie pociągi i kolejki górskie, które dojeżdżają w takie miejsca że aż się wierzyć nie chce. Warto odwiedzić Alpy Berneńskie i ich największe atrakcje chociaż raz w życiu.
Absolutnie fenomenalne miejsce, które trzeba odwiedzić podczas podróży po Szwajcarii. Piękne zabytki, miła starówka i do tego dużo ciekawych muzeów. Koniecznie trzeba odwiedzić Muzeum Szwajcarskiego Transporu. Pomimo, że byliśmy w środku sezonu letniego to wcale nie było jakichś super tłumów. Może to trochę kwestia tego, że tu wszystko chodzi jak w zegarku.
Miasto zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Jak w hotelu dostałam rozpiskę atrakcji i muzeów, to nie wiedziałam, za co się mam zabrać. Tyle tam tego. Ale zdecydowałam się m.in. na wizytę w Muzeum Zabawek. Co za urocze miejsce! Normalnie aż się wzruszyłam widząc te wszystkie zabawki, domki dla lalek, karuzele, misie itd. No ekstra! Przez mojego kumpla odwiedziłam też Muzeum Oldtimerów w Panteonie. Też fajna sprawa. A także mogę polecić Museum Musikautomaten (chyba tak się nazywało).
Dla mnie Belgia, głównie kojarzy się z Brukselą, w której non stop coś się dzieje. Super było wieczorem pokręcić się po mieście, wśród uśmiechniętych ludzi. Wszędzie serwują wyśmienite browary od mnichów. Sikający chłopiec to trochę dziwny symbol kraju, mi bardziej zapadł w pamięć ten wielki pomnik/budynek, który wygląda jak atom.
Opinie: