Warto pamiętać aby wieczorem znaleźć się niedaleko świątyni Debod (Templo de Debod), prosto z Egiptu, podarowanej Hiszpanii za pomoc przy ocalaniu nubijskich świątyń. Zachodzące słońce tworzy niesamowity, także romantyczny, klimat i pozwala podziwiać panoramę Madrytu wraz z królewskim pałacem. Po zachodzie polecam znaleźć El Tigre (np. w dzielnicy Chueca) i rozkoszować się genialnym tapas.
Barcelona nie jest miejscem, gdzie można spotkać prawdziwą Hiszpanię. Jest bardziej przesycona pomysłami dla turystów, przeceniona, a na głównym deptaku La Rambla jest się otoczonym przez kelnerów zaganiających do średniej jakości restauracji. Miasto zachwyciło mnie jedynie, kiedy spacerowałam przed północą w środku tygodnia i faktycznie mogłam nacieszyć oko zabytkami, nie zasłoniętymi przez turystów. Największe wrażenie zrobiła na mnie gotycka świątynia Basilica Santa Maria del Mar - mistrzostwo architektury, niesamowita dbałość o szczegóły i atmosfera.
Ateny - kolebka cywilizacji, przesiąknięte zabytkami, antycznymi budowlami, co krok potykasz się o kawałek zapomnianej albo dopiero co odkrytej historii. Jest to fantastyczne miejsce dla osób, które nie mają na co dzień do czynienia z historią. Polecam zapisanie się na free walking tour, dzięki czemu można się czegoś nauczyć lub odświeżyć pamięć. Oprócz greckich pozostałości, nie powinno się zapomnieć o ortodoksyjnych korzeniach i warto wejść do małych cerkwi rozrzuconych po centrum Aten. Ponadto polecam zachód słońca widziany ze wzgórza Likavitos - podświetlony Akropol, światła miasta i morze zostają w pamięci na długo.
Sofia zaskakuje mieszanką kulturową - mało osób jest świadomych, że żyli tam Rzymianie, muzułmanie, Żydzi, chrześcijanie i wszyscy pozostawili ślady. Jest miejsce, gdzie w promieniu 500 metrów można znaleźć dawne rzymskie termy, meczet, cerkiew, synagogę, a nawet miejsce, w którym niegdyś stał Lenin, a w budynkach gromadzili się komunistyczni urzędnicy. To miasto może wydawać się szare i nudne, ale po bliższym poznaniu można odkryć wiele interesujących miejsc.
Serbia, jak i całe Bałkany, jest nadal nieodkrytą perełką, którą można lubić lub nienawidzić. Z jednej strony Belgrad stara się być otwarty na turystów, bardziej zachodni, a z drugiej niefortunna wzmianka o Kosowie może zakończyć dopiero kiełkującą przyjaźń - tu nawet rakija nie pomoże. Warto za to odwiedzić Kalemegdan, twierdzę, którą podobno zdobywano ponad 80 razy. Polecam także zobaczyć budynki zniszczone podczas natowskich bombardowań, które do dziś stoją nieodbudowane jako symbol serbskiej walki o niepodległość.
Chorwacka stolica jest zaskakującą mieszanką bałkańskich i zachodnioeuropejskich wpływów - znajdziemy tutaj ulicę Tkalcica, gdzie co krok mamy różnego typu restauracje i kawiarnie, a także możemy wspiąć się do górnego miasta, podziwiać panoramę, mając za plecami wielkiego wieloryba wymalowanego na ścianie budynku. Dalej możemy posłuchać o męsko-damskich sprawach w Museum of Broken Relationships (warto przystanąć przy siekierze), a następnie podziwiać Kościół św. Marka. Zagrzeb jest świetnym miejscem dla osób odwiedzających Chorwację przy okazji pobytu nad morzem.
Lublana jest zaskoczeniem, nie można jej ominąć. Może nie ma wielu zabytków, ale podziwianie Alp ze wzgórza zamkowego, wynagradza to w dwójnasób. Ponadto potrójny most - chyba jedyny w Europie, smoki na każdym kroku (podobno zioną ogniem, gdy przechodzi dziewica, ale tego nikt nie pamięta ;)), a także zjawisko atmosferyczne powodujące deszcz tylko w jednym miejscu. Oraz wiszące wszędzie buty pozostawione podobno pozostawione przez studentów z Erasmusa. Lublana jest spokojnym, małym miastem, ale urzekającym swoją niecodzienną atmosferą.
Wiedeń jest kolejnym miejscem, które warto odwiedzić, choćby na jeden dzień - wczuć się w cesarza spacerującego po parku Glorietta, zjeść przepyszny tort Sachera oraz podziwiać architekturę miasta. Najbardziej urzekające są tam parki oraz ścieżka wzdłuż Dunaju.
Drugie co do wielkości, jednak można spędzić jeden dzień i będzie to zupełnie wystarczające - najlepsze wrażenie wywarła na mnie część portowa miasta oraz główny plac. Można także pospacerować małymi uliczkami wokół starego miasta i zwrócić uwagę na detale architektoniczne.
Jedno z najpiękniejszych niemieckich miast, co prawda odbudowane po wojnie, jednak nadal zachwyca widokami z ścieżki wzdłuż Łaby, a także monumentalnymi budowlami, jak choćby Zwinger czy opera. Warto także zapuścić się na północy brzeg, który jest bardziej studencki i znaleźć grający dom.
Jedno z największych pozytywnych zaskoczeń - państwo, o którym dużo się nie słyszy, a ma dużo do zaoferowania. W stolicy można podziwiać niesamowite wzgórze zamkowe z widocznymi kazamatami, które służyły do obrony, a także jako więzienie. Ponadto Grund - dawniej dzielnica uboższych osób, dziś alternatywna z darmowymi koncertami, pubami, a także uroczymi małymi ogródkami.
Do Zamku Vianden można dojechać publicznym transportem z Luksemburga (ostatnim razem płaciło 4€ za 24 h bilet), następnie wjechać tam kolejką i przy okazji podziwiać widoki. W środku najpiękniejsza była dla mnie kaplica oraz krużganki, z których można było zobaczyć dawno mury obronne, stojące już poza terenem zamku. Same miasteczko jest także urocze i warto przespacerować się wzdłuż rzeki oraz małymi uliczkami. Wycieczka na jeden dzień.
Londyn można pokochać za ilość zabytków, darmowych muzeów albo znienawidzić za ilość turystów, lewostronny ruch, wygórowane ceny za wszystko. Co trzeba odwiedzić - British Museum, National History Museum i National Gallery, pałac, twierdzę i Greenwich. Największe wrażenie na mnie zrobiły doki św. Katarzyny i dzielnica Nottingham.
Dublin - nie za wiele do zwiedzania, jednak punktem obowiązkowym jest znalezienie pomnika Molly Malone, odwiedzenie Trinity College, wypicie piwa w jednym z pubów, wysłuchania pijanych Irlandyczków, śpiewających hymn o Molly i zobaczenie tańca irlandzkiego.
Finlandia zaskakuje swoją historią a także zabytkami - protestancka katedra rywalizuje z prawosławną cerkwią, fińskie nazwy pokazują się razem z szwedzkimi. Najpiękniejsze miejsce to jednak Suomenlinna, wyspa-twierdza, na którą można dotrzeć promem, gdzie można się zgubić w podziemnych korytarzach i podziwiać Helsinki z daleka.
Słowacką stolicę można obejść w jeden dzień - miejsca godne polecenia to wzgórze zamkowe skąd widać most i słynne UFO, sam zamek oraz stare miasto. Warto się wybrać w okresie świątecznym, gdzie można kupić gorące przekąski i wino jarmarkach.
Miejsce dla osób lubiących górskie wycieczki, o zwykłej kondycji, którzy chcą podziwiać piękne widoki. Jest to też dobra baza wypadowa do pobliskich miejsc - Żylina, Rużomberk czy inny szczyt, Chopok.
Balaton nie powalił widokami, gdyż akurat trwała susza, niemniej jednak na pewno jest warty odwiedzenia ze względu na pobliskie miasteczka. Niestety, Węgrzy nie za bardzo dbają o porządek, więc trzeba się namęczyć, aby znaleźć czysty kawałek do siedzenia. Albo zapłacić za wejście na plaże hotelowe (miejscowość Siofok).
Budapeszt robi ogromne wrażenie ze względu na swoje położenie (połączone dwa miasta wzdłuż Dunaju), historię i architekturę. Każdy znajdzie coś dla siebie - muzea historyczne, galerie, bary, ciekawe monumenty, niesamowite widoki ze Wzgórza Gelerta, a także litry palinki ;) najpiękniejsze miejsce to jednak wyspa św. Małgorzaty.
Dla spragnionych zapoznania się z prawdziwą rumuńska kulturą nie polecam Bukaresztu. Jest to dziwny twór, który niemal całkowicie zatracił swoją tożsamość przez dawnego rumuńskiego dyktatora - Ceausescu. Do dzisiaj wszyscy podziwiają budynek Parlamentu, wybudowanego karkołomną pracą robotników, ale mało kto zna okrutną twarz dawnego przywódcy. W Bukareszcie można zachwycić się paroma uliczkami i parkiem Herastrau - wycieczka na jeden dzień.
Mamaia to miejsce bardziej dla rodzin z dziećmi, bardzo zatłoczone w wakacje, w wodzie dosłownie potyka się o dzieci/rodziców/młodzież. Pobliskie hotele i restauracje śrubują ceny. Co prawda plaża jest szeroka i przestronna, jednak osobiście preferuję Vama Veche.
Jedno z najpiękniejszych miast w Rumunii - stare miasto z rynkiem, uliczkami, katedrą jest stworzone do spacerowania i fotografowania, tak samo podwórza kamienic, bardzo często otwarte, gdzie można zobaczyć mini ogródki w sercu miasta. Warto się także przejść wzdłuż fortyfikacji. A dla panów, którzy są zmuszani do oświadczyn proponuję wyrzucić z siebie to okrutne pytanie na Moście Kłamców ;)
Kolejne miejsce warte odwiedzenia w Rumunii - malownicze miasteczko Sinaia wraz z zamkiem Peles i okalającym go parkiem. Można podziwiać nie tylko piękne widoki, ale także wczuć się w dawną atmosferę królewskiego pałacyku.
Jeden z tzw. zamków Drakuli, na którym Drakula pewnie spędził parę dni. Nadal nie rozumiem, dlaczego ten zamek, a nie inny stał się symbolem Rumunii, podczas gdy zamków, na których faktycznie Wlad mieszkał jest o wiele więcej. Przereklamowane. Polecam zamek Poenari, mniej okazały, ale bardziej malowniczy.
Ciekawe miasteczko, klimatem przypominające Kraków (a szczególnie Kazimierz bo tyle samo tam gołębi). Można znaleźć najwęższą uliczkę w Europie, wspiąć się na wzgórze Tampa i przejść wzdłuż zachowanych murów obronnych.
Kluż Napoka to miasteczko typowo studenckie, można znaleźć wiele barów i pubów, zabytków nie tak dużo, głównie w obrębie starego miasta. Warto się wybrać na wycieczkę do niedalekiej kopalni soli (Turda).
Mołdawska stolica to typowy przykład postsowieckiej spuścizny. Budynki przypominające molochy, bloki, ale także znajdziemy parę cerkwi wciśniętych pomiędzy. W centrum jest także park z katedrą, którą warto odwiedzić. Z Kiszyniowa można pojechać do Stare Orheiul, miejsca wpisanego na listę UNESCO, gdzie dawniej mnisi wykuli w skale swoje cele oraz pozostawili jedną cerkiew pod ziemią. Dla miłośników winnych trunków - obowiązkowa wizyta w Cricova.
Tyraspol to swego rodzaju unikat - nie tylko można cofnąć się w czasie, ale także przekraczać teoretycznie nieistniejące granice, dostać wizę do teoretycznie nieistniejącego państwa oraz walutę, która jest zwykłym papierem w każdej innej części świata. Przydaje się znajomość rosyjskiego. W samym mieście warto zobaczyć fabrykę koniaku, cerkiew, a także przejechać się najdłuższą linią trolejbusową z Tyraspolu do Bender, gdzie można podziwiać cytadelę.
Lwów jest przepięknym miastem, perełką Ukrainy, gdzie można bez końca spacerować uliczkami, próbować ukraińskich przysmaków i rozkoszować się spokojną atmosferą. Warto pojechać na Cmentarz Orląt Lwowskich, a także wspiąć się na dawne wzgórze zamkowe.
Tarnopol to miasto oddalone 3 godziny pociągiem od Lwowa, które samo w sobie ma niewiele zabytków, ale jest dobrą bazą do zwiedzania pobliskich zamków. Do Zbaraża można dojechać autem w pół godziny (ale drogi są beznadziejne) - nie robi on kolosalnego wrażenia, jednak jest ciekawym miejscem, można także pospacerować po pobliskim parku i wejść do cerkwi.
Wilno urzeka swoim historycznym klimatem, starówką, wąskimi uliczkami i małymi sklepikami. Warto chodzić bez planu i znaleźć np. wmurowany w ścianę imbryk z filiżankami. Ponadto warta odwiedzenia jest wieża Giedymina i na pewno cmentarz na Rossie z pochowanym tam sercem J. Piłsudskiego.
Punktem obowiązkowym podczas zwiedzania Wilna jest wyjazd do Troków - twierdza położona na wyspie robi niesamowite wrażenie, szczególnie latem, gdy cały park jest zielony, a słońce odbija się w tafli jeziora. Warto przejść się dookoła zamku i podziwiać piękne krajobrazy.
Malmo jest bardzo ciekawym miejscem, gdzie nowoczesność zderza się z historią - nad morzem można podziwiać zakręcony wieżowiec, natomiast w samym centrum spaceruje się uliczkami sprzed paru wieków. Nie jest to duże miasto, ale spokojne, ludzie przyjaźni i na pewno warto tu spędzić jeden dzień.
Kopenhaga będzie mi się zawsze kojarzyła z dwoma rzeczami - cytadela Kastellet i Christinia. Pierwsze to dawna twierdza, obecnie park zaraz koło rybackiej dzielnicy oraz nieopodal Syrenki. Druga to ewenement - państwo w państwie, gdzie chyba niemal wszystko jest dozwolone. Polecam przejść się późną nocą z lokalsem, który pokaże jak ludzie budują tam swoje domki i utrzymują mini gospodarstwa. A ponadto można sobie kupić to i owo, aby usiąść i się zrelaksować ;)
Mostar to malownicze, acz małe miasteczko, słynne z mostu, który naprawdę jest warty odwiedzenia przy okazji podróży po Bośni. Oprócz tego pobliskie meczety oraz stare miasto - wyprawa na jeden dzień, tylko 3 godziny drogi autobusem z Sarajewa, podczas której można także podziwiać przepiękne widoki.
Budva to małe miasteczko z świetnie zachowanymi murami obronnymi oraz 3 małymi plażami, na których jest mnóstwo turystów. W sezonie ciężko jest spacerować, a co dopiero znaleźć wolne miejsce na siedzenie. Jak na taki mały kurort jest bardzo drogo, niemniej jednak warto się tam przejechać na jeden dzień, aby zobaczyć stare miasto.
Prisztina to nowo narodzona stolica (jak głosi napis Newborn na jednym z przystanków), która hołd oddaje Billowi Clintonowi. Jest tu parę miejsc godnych zobaczenia - biblioteka, stara nieukończona cerkiew, główny deptak imienia Marii Teresy oraz okolice meczetu. Co ciekawe, językiem tam obowiązującym jest albański, a walutą euro.
Włoska stolica mody, nieco przereklamowana, pełna drogich sklepów, ale także i monumentalnych budynków. Godnym odwiedzenia jest katedra i podróż do pobliskiego Bergamo.
Kiedyś piękne miasto z romantyczną atmosferą, dziś skomercjalizowane, drogie, pełne turystów i naciągaczy. A także śmierdzące rybami, szczególnie w okresie upałów, więc nie polecam przejażdżek gondolą.
Bruksela zachwyca pięknym rynkiem, szczególnie nocą, gdy jest cały oświetlony, katedrą, muzeami, parkami, a także monumentalnymi biurowcami w drugiej części miasta. Jest to ciekawe miejsce i baza wypadowa do pobliskiej Antwerpii czy Brugii. No i frytki z majonezem warto zjeść.
Szukałam tych słynnych azulejos po całej Lizbonie i znalazłam ich mniej niż w hiszpańskiej Sewilli. Miasto piękne, jednakże moje oczekiwania były wyższe. Warto odwiedzić dawną fabrykę cukru zaraz przy słynnym moście, przejść się Różową ulicą, a także odwiedzić jak najwięcej Miradorów, jak się da. Lizbona robi większe wrażenie jako całość.
Najciekawszym miejsce w całym Porto jest most i widok z Gaji na Porto, a także Palacio de Cristal, park, z którego także można podziwiać panoramy i trochę odpocząć. Warto przespacerować się wzdłuż rzeki, a także zgubić się w wąskich uliczkach starego miasta.
W Bułgarii można ominąć Sofię, ale nie można pominąć Płowdiwu - tylko 3 godziny drogi od stolicy i można się znaleźć w kompletnie innym świecie, spokojniejszym, ale przesiąkniętym historią. Od pozostałości po hipodromie, które można zobaczyć także w piwnicach sklepów na głównym deptaku, po meczet, dawny kościół, również dawne rzemieślnicze sklepy w dzielnicy Kapana, dziś tętniące życiem nocnym.
Timisoarę można zobaczyć przy okazji zwiedzania Belgradu lub południowych Węgier - nie jest do duże miasto, ale klimatyczne, z przepiękną katedrą, 3 placami i ciekawymi uliczkami. Najbardziej zaskoczyła mnie serbska cerkiew prawosławna - mały budyneczek wciśnięty między budynki z przepięknym wnętrzem.
San Marino jest urzekającym miejscem, które nie zajmuje dużo czasu, ale potrafi zaskoczyć - mur obronny z dołu wygląda jak miniatura Wielkiego Muru Chińskiego, a panorama ze wzgórza w pogodny dzień pozwala zobaczyć morze, Rimini i inne miasteczka. Jest jednak nieco zatłoczone turystami, szczególnie rosyjskimi (...), na tyle, że w sklepach i restauracjach mówią albo mają menu po rosyjsku... Niemniej jednak warte odwiedzenia.
Rimini jest znane z plaży i klubów, jednak posiada parę zabytków historycznych, wartych zatrzymania się, jak Łuk Augusta, malowniczy Most Tiberiusza czy kościół Malatestiano. Na każdym kroku można się potknąć o kawałek historii. Plaża nieco zatłoczona, tak samo jak kluby.
Bardzo sympatyczne i malowniczo położone miasteczko - na wzgórze można dojechać kolejką by podziwiać widoki, warto też zapuścić się w uliczki i odnaleźć coś nowego. Przy okazji Bergamo polecam wypożyczenie samochodu/skuteru i wypad nad jezioro d'Iseo lub do wyżej położonego Capo di Lago.
Sewilla jest najpiękniejszym miastem Hiszpanii. Można tu znaleźć więcej azulejos niż w samej Portugalii, nauczyć się sewillany (mają swój taniec, który nie jest flamenco), zjeść przepyszne tapas (nigdzie indziej nie ma tak dobrego salmorejo), zwiedzić Alcazar, gdzie kręcono Grę o Tron, a także wstąpić do największej gotyckiej katedry z grobem Krzysztofa Kolumba. Must see!
Malaga jest kolejnym pięknym, acz nieco mniejszym miastem, z którego wzgórza Gibralfaro można podziwiać niesamowite widoki morza, gór, dawnej areny walk byków i samego miasta. Jeśli ma się dużo szczęścia można tam spotkać samego Johnny'ego Deepa :D
Zaragoza jest niesamowitym miejscem z oszałamiającym pałacem Aljaferia, rynkiem i widokami. Najlepiej wybrać się tam w czasie święta w październiku, gdzie imprezy trwają non stop przez 3 dni, ulicami płyną korowody muzyków, tancerzy, bębniarzy, a miasto aż huczy od muzyki.
Największą atrakcją Zadaru są organy, można siedzieć bez końca i słuchać tej muzyki, bo niemal zawsze jest nieco inna. Ponadto parę zabytków historycznych, w tym rotunda św. Donata, robi wrażenie. Miasto nie za duże, więc w sezonie nieco zatłoczone, jednak można znaleźć zaciszne miejsca na posiłek.
Opinie: